Tygodniówka – 45.
–
Odkąd pamiętam, chciałem pisać horrory.
Nie zastanawiałem się nad tym długo, więc sięgnąłem po długopis i napisałem pierwszą straszną historie. W niedługim czasie powstawało ich coraz więcej. Dość szybko z zeszytu przeniosłem się do Internetu. To było coś innego, ponieważ oprócz najbliższych, moje opowieści czytali także obcy mi ludzie. Odbiór był na tyle satysfakcjonujący, że z Internetu „przelałem” się na papier. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem swoje opowieści w papierowej książce, wzruszyłem się, ale czułem, że to nie koniec mojej horrorowej drogi. Chciałem wejść w to jeszcze głębiej. Założyłem więc strony, które zajmują się rozpowszechnianiem informacji o horrorze. (W międzyczasie wciąż pisząc horrory.) Pewnego dnia wymyśliłem sobie, że założę prawdziwe wydawnictwo książkowe, w którym nikt nie będzie cenzurował rzeczy, które zamierzałem wypuścić na rynek. Tak też się stało. Spod mojej ręki wypłynęły nie tylko książki, ale i czasopisma. Nieskromnie napiszę, że już wtedy czułem, że zaczynam być częścią czegoś większego. Minęło kolejne kilka lat i znowu poczułem, że chcę iść dalej. Tak samo jak w przypadku pierwszego horroru, nie zastanawiałem się długo i zakupiłem prawa oraz markę do innego wydawnictwa. Teraz miałem dwa. Nadal jestem pisarzem, prowadzę strony informacyjne oraz dwa wydawnictwa. Pomysł na rozbudowanie tego co już posiadam zakiełkował równie spontanicznie, jak inne moje pomysły. Pewnego dnia pomyślałem, że chciałbym mieć swoje studio horroru. Takie miejsce, które będzie tylko moje, i w którym będę mógł jeszcze bardziej rozwijać swojej upiorne wizje. Wbrew pozorom był to najtrudniejszy projekt do realizacji. Zarówno pod kątem finansowym, jak i czasochłonnym. Nie było łatwo zwrócić się do życzliwych mi osób o wsparcie, ale zdawałem sobie sprawy, że sam nie zrealizuje tego wszystkiego, tak szybko, jakbym tego sobie życzył. Minęło około pół roku i wczoraj w nowym studio pojawił się pierwszy gość. Po naszej rozmowie nieco ochłonąłem i pomyślałem, że na serio czuje się spełniony. Jestem z ciebie dumny, Tomeczku.
Najdziwniejsze jest to, że nie mam poczucia, aby moja droga zakończyła się w tym miejscu. W głowie już kiełkują kolejne pomysły na „odważne” rzeczy, ale czy te wszystkie, które udało się już zrealizować były takie proste?
Obudziłem się lekko niewyspany, ale wiedziałem, że już nie zasnę. Ziewając, podreptałem do łazienki, a potem zrobić sobie podwójne espresso. Następnie otworzyłem laptopa i napisałem ten tekst. Ja wiem, że Wy to już wszystko wiecie, ale chciałem to napisać.
Chyba zaczyna to wszystko do mnie docierać …
–
PATRONITE
BuyCoffe
–
Tagi: Tygodniówka 45